Muszę przyznać, że pobudka o 3 w nocy po dniu pełnym najgorszych żołądkowych przeżyć nie należała do najlepszych w moim życiu... Jednak Czarnogóra już wołała, a minibus do Tirany miał jechać rekordowo szybko ( i jechał!), dzięki czemu nie traciliśmy tyle z dnia dzisiejszego. Po 2 przesiadkach i 10 godzinach jazdy z małymi przerwami, dostaliśmy się do pierwszego większego miasta w Czarnogórze i wybraliśmy, że tam najlepiej się przespać. Najbardziej, dlatego że będziemy zwiedzać tylko wybrzeże, dzięki czemu Ulcinj jest do tego idealnym punktem startu. Po cichej i spokojnej Albanii, z pięknymi górami, drogami i przemiłymi ludźmi nasz punkt końcowy na dziś wydawał mi się obrazkiem kolejnego, nudnego kurortu pełnego żądzy zysku i nadmiernej ilości turystów. Jednak to nie jest pełny widok Czarnogóry, także jutro powinienem mieć o niej trochę lepsze zdanie niż dziś :).