Zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby do władzy dorwało się dziecko? Nie, ja też nie, ale była to dosłownie moja pierwsza myśl gdy ujrzałem Skopje.
Dzisiejszy dzień zaczął się dość wcześnie, bo o zabójczej 5 rano. Bus do Skopje już na nas czeka. Okazało się, że jest to zwykły Ford Transit przerobiony na busa tak jak ma to miejsce przykładowo w Zakopanem. Jednak tutaj pokonują one troszkę większą trasę. Otaczające nas góry wokół Sofii nas pożegnały, ale nie minęło pół godziny jak znowu wjechaliśmy w wielkie górskie przełęcze. Jazda dość długa, ale wreszcie na miejscu. Miasto pomników. Te dwa słowa świetnie opisują to miejsce. Szalona wizja budowania obiektów, które mają na celu zwiększenie atrakcyjności turystycznej miasta. Jednak powoduje to ciągłe oglądanie się za chaotycznie porozrzucanymi budynkami i pomnikami, których możesz się spodziewać na każdym niemalże kroku. Jednak pomimo tego Macedonia jest krajem, który da się lubić. Ludzie pomimo tego, że ich naród tyle wycierpiał i są dość zmęczeni życiem oraz skorumpowanymi politykami, bardzo przyjaźnie zachowują się wobec turystów ;).
Dzisiejszy dzień za to obcowaliśmy z cudami naturalnymi, czyli kanion Matka. Przepiękne miejsce. Gigantyczne masywy skalne, krystalicznie czysta woda i dużo zieleni dopełniły obrazu piękna. Zaskoczyła nas też duża liczba Polaków w kanionie. Praktycznie 90 % słyszanego języka to był Polski i to charakterystyczne drgnięcie osoby przede mną, gdy mówiłem po angielsku do sąsiada " I'm from Poland". Pod koniec naszej wizyty tam, nadeszła burza, dzięki czemu efekt był jeszcze bardziej niesamowity. Toczące się grzmoty w kanionie, pokazywały taką potęgę natury, z którą nie można walczyć. Trzeba tylko usiąść na kamieniu i podziwiać jej piękno...
Ogólnie stolica Macedonii zasługuje u mnie na bardzo pozytywną ocenę. Ludzie bardzo przyjaźni, ceny niskie, a zarówno Skopje jak i leżący obok niego kanion Matka są bardzo ładne i pobyt tutaj mogę uznać za bardzo udany. Następny przystanek Ohrid, który podobno jest jeszcze ładniejszy. Pojedziemy, zobaczymy!
KĄCIK BARTKA
czyli o różnych metodach spania w różnych środkach transportu
Podróżując już kilkakrotnie autokarami, busami i wszelkiego rodzaju komunikacją miejską często dopadała nas ciężka przypadłość - senność.
W związku z tym postanowiłem opisać kilka pozycji, w których można spędzić podróż w objęciach Morfeusza.
Zacznę od najpopularniejszej wśród współautokarowiczów tzw. pozycji "na karpika", czyli z głową zwróconą do góry, z otwartymi ustami ukazującymi pobłyskujące ząbki właściciela.
Następnie przejdę do pozycji bocznej z podparciem (opcja tylko dla siedzących od przejścia, jak ja). Jest to dość wygodna pozycja, jednak w moim wykonaniu często kończy się osunięciem głowy w dół i majtaniem się jej w rytm pojawiających się co rusz wyboi na drodze.
Przechodząc dalej, mamy do czynienia z pozycją, w której używamy otwartego stoliczka, by oprzeć o niego łokcie, a na nich głowę.
Jest jeszcze pozycja z ciałem zsuniętym do połowy i nogami wyprostowanymi ku górze.
Mógłbym tak wymieniać jeszcze kilka innych pozycji (słowa użyłem dzisiaj chyba zbyt wiele razy), ale ponieważ jestem zmęczony skorzystam z łóżka w moim hostelu i pójdę spać w najwygodniejszej możliwej pozycji - "na Bartka" :D