Lot krótki, dojazd busem szybki i jesteśmy na naszym pierwszym postoju- Nessebarze.
Piękne miasto, położone na wąskim półwyspie otoczone średniowiecznymi blankami i wypełnione co najmniej pięcioma XI-wiecznymi kościółkami i klimatem (sam nie wiem dlaczego) z Piratów z Karaibów. Brakuje tylko jeszcze tawerny i stoczni dla jachtów i turlających się, pijanych żeglarzy. Do tego dochodzi wszystko w grażdance gdzie trochę czując się jak dziesięciolatek czytający czytankę w szkole literka po literce rozczytywałem kolejne napisy, bo jednak sporo tego rosyjskiego już odleciało z głowy.
Dotarliśmy dość styrani do hostelu i trochę muszę przyznać nas zatkało bo zastał nas taki widok jak na zdjęciu zamieszczonym poniżej. I tylko "o kurna Bartek czy ty widziałeś ten hostel jak go zamawiałeś?" Jednak po wstępnych obiekcjach okazało się, że zupełnie nie ma czego się obawiać przyjęła nas przemiła babcia, która mówiąc tylko po bułgarsku przekazała nam, że niedługo przyjedzie jej syn ,który umie po angielsku i z nim już się dogadamy. Mieszkanie wyraźnie przystosowane pod hostel, klimat jest przyjemny, pokoje nieźle wyposażone i lokalizacja super więc nie można narzekać ;)
Też nawiązując do tytułu to nie wiem czy tak jest w całej Bułgarii ale w Nessebarze było strasznie duuużo sklepów z zegarkami, okularami przeciwsłonecznymi i biżuterią. Oczywiście nic w tym nie byłoby dziwnego gdyby nie to, że praktycznie każdy sklep miał niemalże doskonałe podróbki każdej z firm! Ray Bany za 10 lv (22 zł)? Nie ma sprawy! Zegarek Emporio Armani za 10 lv? Bez problemu w pierwszym lepszym sklepie. Praktycznie 90 % sklepów ma co najmniej jedna witrynkę z podróbkami. Cóż dość niespotykane jak na kraj należący do EU nieprawdaż? Także praktycznie całe miasto jest jednym wielkim sklepem oferującym przeróżne atrakcje pośród świątyni i kamieniczek z co najmniej 500 letnim doświadczeniem. Pewnie niejedno widziały swoją drogą...
Podsumowując miasto jest jak najbardziej przepiękne i warte zobaczenia a na zachętę wrzucam kilka fotek ;)